Spis treści: |
1. Instagramerzy nie chcą TikToka bis - fenomen Make Instagram Instagram Again. |
2. Meta zmuszona do reakcji. Czy wstrzymanie zmian rozwiązuje spór? |
3. Nie możesz pokonać rywala? Skopiuj go! Jak konkurencja klonuje TikToka. |
Co oznacza hasło Make Instagram Instagram Again ? W tym tekście omówmy niedawny protest użytkowników Instagrama przeciwko "tiktokizacji", oraz przeanalizujemy wpływ chińskiej platformy na dotychczasowych potentatów rynku social media.
Witamy w nowym cyklu ANALIZA TRENDU, dedykowanym aktualnym opracowaniom dla pasjonatów
i specjalistów digital communication.
Klikamy ikonkę Instagrama, oglądamy zdjęcia znajomych... i nagle orientujemy się, że od kilku minut podświadomie przerzucamy klipy na TikToku. Zjawisko nadprzyrodzone? Nie, po prostu ponownie wpadliśmy w naśladującą TikToka pętlę Instagram Reels. Zobaczyliśmy co prawda kilka dobrych filmików, jednak na koniec zadajemy sobie zasadnicze pytanie – czy naprawdę po to tu przyszliśmy?
Podobna myśl zaczęła krążyć jednocześnie wśród milionów użytkowników social media, stając się początkiem mobilizacji Instagramerów przeciwko kopiowaniu rozwiązań TikToka.
Przyczyną kontrowersji stały się najnowsze zmiany Instagrama. Wcześniej, funkcję zamiennika TikToka pełniła poboczna funkcja Reels. Ku irytacji użytkowników, za sprawą ostatniej aktualizacji główny feed niemal stał się klonem chińskiej aplikacji. Poza aspektem wizualnym, zasadniczej zmianie uległ mechanizm dobierania treści – w miejsce sieci znajomych determinującym czynnikiem stały się rekomendacje podsuwane przez algorytm.
Zapalnikiem powszechnego sprzeciwu był niepozorny post opublikowany 23 lipca przez Instagramerkę Illumitati.
"Make Instagram Instagram again". Stop trying to be TikTok I just want to see cute photos of my friends. Sincerely, everyone.”
Tatiana Bruening/Ilumitati - 23.07.2022
Prosta, czarno-biała grafika na profilu 21-letniej Tatiany Bruening w kilka dni zgromadziła ponad 2 miliony użytkowników, którzy w geście solidarności polubili oryginalny post. W akcję przeciwko zmianom sposobu działania platform włączyły się popularne gwiazdy, m.in Kim Kardashian i Kylie Jenner.
Głos zabrały również środowiska twórców i przedsiębiorców generujących swoje przychody za pomocą platform społecznościowych. Zorganizowali oni (w pełni analogową) demonstrację pod siedzibą koncernu Meta. Protestujący podnosili hasła przeciwko zmianom prowadzącym do redukcji zasięgów zdjęć na rzecz promowania formatu wideo, oponowali również wobec zbyt restrykcyjnych zasad regulacji treści.
Rosnąca skala krytyki skłoniła do osobistej interwencji samego prezesa Instagrama, Adama Mosseriego.
Na nagraniu Mosseri zapewnił, że krytykowane zmiany miały charakter testów aplikacji, dotyczących wyłącznie niewielkiego odsetka posiadaczy kont.
Przedstawiciel Meta stwierdza z pokorą, że skoro nowe rozwiązania powodują tak duży negatywny rezonans,
to najwyraźniej nie wykonali oni dobrze swojej pracy. W pojednawczym tonie wybrzmiewa jednak nieuchronny kurs platformy ku formom wideo, będących zdaniem Mosseriego contentem angażującym znacznie mocniej
od tradycyjnych zdjęć.
Obecnie fala akcji społecznej zdaje się opadać, koncern Marka Zuckerberga może zatem uznać pożar
za częściowo ugaszony. Czy czasowe wstrzymanie "tiktokizacji" Instagrama rozwiązuje problem starcia biznesowej kalkulacji z przyzwyczajeniami konsumentów?
To pytanie z gatunku retorycznych. O ile można wyobrazić sobie zmierzch samego TikToka jako przedsiębiorstwa (chociażby w skutek międzynarodowych sankcji), o tyle stworzona przez niego forma
od kilku lat okazuje się najlepszą diagnozą potrzeb komunikacyjnych młodego pokolenia.
O ile pod względem liczby użytkowników Facebook, Instagram i YouTube nadal mają przewagę nad nowym konkurentem, o tyle dynamika wzrostu nie pozostawia wątpliwości. TikTok okazał się przełomem
na rynku mediów społecznościowych, od 2019 roku regularnie plasując się na szczycie najchętniej pobieranych aplikacji.
Zarówno Google (Youtube) jak i Meta (Facebook, Instagram) coraz wyraźniej wprowadzają do swoich usług funkcje zapożyczone z formatu TikToka.
Krótkie klipy video połączone z muzyką i filtrami, dobór contentu w oparciu o algorytm, minimalny interfejs użytkownika zredukowany do maszyny losującej kolejne treści. Gdyby drukowano jeszcze papierowe encyklopedie, powyższy opis moglibyśmy przypisać całej armii klonów chińskiej aplikacji.
Omawiane wcześniej Instagram Reels przenoszone są obecnie na interfejs Facebooka, by zgodnie z zapowiedziami Marka Zuckerberga wkrótce stać się podstawowym środowiskiem łapiącej zadyszkę platformy.
Swoją odpowiedź pełną parą wdraża również Youtube. Hegemon portali wideo przez ostatnią dekadę systematycznie promował długie treści, będące zaprzeczeniem filozofii aplikacji zza Wielkiego Muru. Jednym z najbardziej znanych środków wpływu na jest słynny próg 10 minut długości filmu, powyżej którego dochody z ekspozycji reklam skokowo zwiększają się.
Efekt był prosty do przewidzenia, i jest widoczny jest dla każdego uważnego analityka Youtube. Wielu twórców ima się obecnie najbardziej wymyślnych metod, by sztucznie przedłużyć swój klip i "dociągnąć" do progu lukratywnej monetyzacji. Co oczywiste, w wielu przypadkach odbywa się to kosztem jakości contentu.
Pojawienie się TikToka wymusiło na gigancie Google'a istny powrót do korzeni i pojednanie się z krótkimi formami. Youtube Shorts to specjalny interfejs dla kreacji o orientacji pionowej, trwających maksymalnie 60 sekund. Rzecz jasna, również i tutaj gest przesunięcia palca w górę skutkuje przedstawieniem przez algorytm kolejnej rekomendowanej treści. Jak widać na powyższej ilustracji, upodobnienie wyglądu aplikacja do oryginału nie przekłada się na zbliżoną skalę popularności materiału porównawczego.
Dopóki kolejny przełom nie zepchnie krótkich filmików do lamusy, dopóty kolejni gracz cyfrowego rynku będą próbowali zaczerpnąć ze stworzonego w Chinach źródła monetyzacji. Bez względu na nasze prywatne opinie o TikToku, musimy przyjąć do wiadomości że jego forma i kultura pozostaną z nami na długo.
Jest prawdopodobne, że społeczne zrywy w stylu "Make Instagram Instagram Again" zapiszą się w historii internetu niczym XIX-wieczni luddyści - pełni ideałów, ale skazani na porażkę bojownicy o utrzymanie świata
z ich wspomnień.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Trendy w digital marketingu